Ograniczam takie jedzonko, bo w przeciwieństwie do pokarmu
praktycznie nie zawiera w swoim składzie wartości odżywczych,
jest tak wielokrotnie przetworzone, że nie ma w sobie nic z pierwotnych składników z których powstało,
napakowane chemią ma wielomiesięczny termin przydatności do spożycia,
zawiera setki pustych ale za to przepysznych kalorii,
jest pięknie zapakowane, zareklamowane i polecone przez ekspertów od wszystkiego,
oszukuje organizm sztucznym smakiem, zapachem i teksturą nie dając mu szans na adekwatną reakcję,
jest szybkie w przygotowaniu i łatwodostępne,
uzależnia i daje złudne poczucie szczęścia,
traktujemy je jak nagrodę, pocieszenie, uciszenie poczucia niedostatku,
staje się substytutem uczuć i ważnych życiowych relacji.
Jeśli ktokolwiek ma wątpliwości to zapraszam do obejrzenia kilku dużych bloków reklamowych w tv, przemyślenia a następnie przepuszczenia reklam produktów spożywczych przez filtr tego co napisałam wyżej.
Oj oj oj przyganiał kocioł garnkowi! No i każdy kto tak pomyślał ma rację. Sama byłam wielbicielem batonów czekoladowych, ostrych czipsów, frytek, wrapa, lodów i kawy z bitą śmietaną i karmelem.
To co takiego spowodowało rozstanie z tym jedzonkiem?
Nie będę tu zbytnio odkrywcza, jeśli powiem, że stan mojego zdrowia czyli
zły stan zębów i śluzówek jamy ustnej wraz z towarzyszącym mu nieświeżym oddechem,
zgaga i bóle żołądka, wieczne odbijanie, wzdęty brzuch,
problemy ze skórą, wyskakujące na całym ciele syfki, krosty i czerwone swędzące placki,
ciągłe uczucie głodu i ssania w brzuchu,
szybko narastające zmęczenie, rozdrażnienie i problemy ze snem.
Pierwsze kroki wyjścia z uzależnienia?
To była masakra na resorach, bo po odstawieniu słodyczy pojawiło się u mnie uczucie jak zespole odstawiennym czyli delirium.
Dobrze, że zaczęłam w czasie urlopu, bo niepokój, dziwne uczucie lęku, zimne poty, trzęsące się ręce i ciągłe szukanie jedzenia nie pozwalałyby mi odpowiednio skupić się na pracy.
Trwało to niecałe 3 tygodnie z największym nasileniem przez pierwsze 5 dni. A potem wszystko zniknęło i spokojnie mogłam przejść obok regałów ze słodyczami albo czipsami w markecie.
Najważniejsza korzyść płynąca z tej trudnej decyzji to wolność w podejmowaniu decyzji czym nakarmię moje ciało. Zdobyłam również olbrzymią wiedzę o wpływie śmieciowego żarcia na organizm i staram się ją wykorzystywać każdego dnia. Dodatkowo cieszy mnie fakt, że zaczynam rozróżniać o wiele więcej smaków i zapachów niż wcześniej.
A czy gastrolog skusi się czasem na coś niezdrowego?
Bardzo rzadko i za każdym razem jest to świadoma decyzja a nie kompulsywne rzucanie się na czekoladki albo czipsy.
Bedę kibicować każdej osobie, która podejmie taką jak moja decyzję, chcąc zawalczyć o swoje zdrowie. Nie będzie łatwo ale z perspektywy czasu wiem, że się opłaca.
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.OkPolityka prywatności i plików cookies
Najnowsze komentarze